Zdaniem narratora, relacje cywilów z powstańcami były dobre, jednak zdarzaył się, wyjątki, jak wtedy, gdy starsze kobiety zwymyślały powstańców a to, co zrobili, a ci w odwecie nie chcieli wpuść ich do kryjówki. Ostatecznie jednak zawsze dawali schronienie.
Miron powraca do sprawy kluczy od swego domu, których nie przekazał matce, zanim znalazł się na Rybakach. Martwił się o nią, Stefę i ciotkę Józię – zastanawiał się, jak sobie poradziły. W końcu postanowił, minie ostrzeżeń Swena i jego matki, udać się do ciotki Limpci (Olimpii) i babki Frani na Bielańską 16. Na miejscu zastał gotującą krupnik ciotkę, jej męża Stacha z bratem Józiem i kuzyna Ryśka. Babka Frania przebywała w pałacu Radziwiłłowskim. Rodzina nic nie wiedziała o losach matki Mirona, który w tej sytuacji chciał ruszyć na Chłodną. Szybko zrezygnował z tego pomysłu, gdy powiedziano mu, że wszędzie pełno jest Niemców. Wraz z Ryśkiem przedostał się do pałacu, gdzie babka rozpłakała się na jego widok, Po powrocie do ciotki najadł się do syta i podjął decyzję o powrocie na Rybaki. Właśnie zaczął się obstrzał ulicy Długiej. Miron wybiegł na ulicę i pod gradem pocisków i spadających bomb uciekł do swej kryjówki, Opisując to, przypomina sobia, jak w 1930 r, nie wierzył, że nie można uciec przed kulą: przecież wystarczy odskoczyć. Obierająca wtedy kartofle Nanka oznajmiła mu, że tak się nie da. W końcu dotarł z powrotem na Rybaki, gdzie oczekiwali na niego zdenerwowani Swen i jego matka.
Kolejny wpis Mirona dotyczy życia w czasie okupacji. Narrator pisze, ze dzieci polskie, zydowskie, staruszkowie, Cyganie i inni ludzie całymi dniami śpiewali na podwórzu Chłodnej o tym,że 1 września na Polskę napadł wróg, który szczególnie uwziął się na Warszawę i sprawił, że z pięknego miasta pozostały ruiny.
We wrześniu na stolicę spadło 18 tysięcy pocisków, bombardowano ją i palono od rana do wieczora. Ludzi przetrzymywano na Pawiaku ( tam mieściło się więzienie) i wywożono. Wkrótce Niemcy utworzyli getto, w którym zamknęli Żydów i odgrodzili je murem od reszty miasta. Krótko przed Wielkanocą 1943 r. w getcie wybuchło powstanie. Podczas gdy odświętnie ubrani Polacy udawali się do kościołów, w getcie żydowskim rozgrywał się dramat. 8 maja powstańcze dowództwo popełniło samobójstwo. Miron przyrównuje Polaków walczących w powstaniu warszawskim do Żydów uczestniczących w powstaniu w getcie Warszawiacy, tak jak Żydzi, byli „niepodziwianymi" bohaterami. O powstaniu napisano piosenkę; Pierwszy sierpień, dzień krwawy/ powstał naród Warszawy… . Ludzie wciąż mieli nadzieję, że działania na frontach spowodują klęskę Niemiec. Powstańcy walczyli o utrzymanie strategicznych punktów miasta: remizy na Sierakowskiej i Mennicy. Wszystkie jednak zostały opanowane przez wroga. Miron opisuje wojnę jako rozszalałą i rozpędzoną machinę, która swym zasięgiem ogarnia cały świat – za Wisłą znajdowali się Rosjanie, w Warszawie Niemcy i powstańcy, a na Zachodzie alianci: Anglicy i Amerykanie. A samoloty, pociski – to były typowe objawy machiny . Ludzi ogarniał strach, cały czas musieli być czujni – uważać na granaty oraz kryć się przed hitlerowcami. Raz po raz następowały ataki paniki.
Jeden ze znajomych – Ludwik – opowiadał Białoszewskiemu, jak podczas bombardowań w 1939 r. w jednym z zatłoczonych schronów kobiety zaczęły nawoływać do poddania się.