Po śmierci dozorcy doktor ponownie dzwoni do Richarda, by spytać go o coraz częstsze zachorowania mieszkańców Oranu. Ten informuje go o podobnychch do Michela przypadkach śmiertelnej gorączki powiększonymi gruczołami. Również inni lekarze w ostatnich dniach zetknęli się z takimi objawami – pacjentów. Prosi Richarda, by izolowano nowych chorych, lecz nie spotyka się ze zrozumieniem.
Nad Oranem rozpościerają się wielkie mgły i deszczowe chmury. Psuje się piękna pogoda. Trwa dochodzenie w sprawie samobójczej próby Cottarda. Grand opowiada doktorowi o znajomości z sąsiadem. Nigdy nie przypuszczał, że mężczyzna chce się zabić. Komisarz przesłuchuje Granda. Niedoszłego samobójcę urzędnik nazywa desperatem, a jego czyn fatalną decyzją. Dochodzi do wniosku, że miał problemy osobiste, dlatego chciał się zabić. Wspomina, że Cottard próbował z nim nawet porozmawiać, ale z powodu właśnie rozpoczętej pracy Grand go zbył. Policjant rozmawia z Cottardem, który potwierdza zeznania Granda. Mężczyzna nie chce dłużej rozmawiać. Mówi doktorowi, że nie przepada za policją i prosi, by zostawiono go w spokoju. Urażony komisarz zapewnia, że ma ważniejsze sprawy do załatwienia i pyta Rieux o panującą w ostatnich dniach gorączkę. Stwierdza, że to pogoda ma zły wpływ na zdrowie orańczyków.
Wieczorem doktor widzi kolejnego chorego z powiększonymi i ropiejącymi gruczołami. Mieszkańcy Oranu chorują coraz częściej, doktor otwiera im wrzody, lecz te odnawiają się i ludzie umierają w straszliwym smrodzie. Prasa nie zajmuje w tej sprawie stanowiska i milczy. Lekarze nie przejmują się objawami pacjentów do momentu, gdy ktoś decyduje się policzyć śmiertelnie chorych. Okazuje się, że można mówić o epidemii.