Dżuma streszczenie

Pewnego wieczora Tarrou towarzyszy doktorowi podczas wizyty u starego astmatyka. Mężczyzna informuje ich, że biedni cały czas protestują, gdyż nie mają pieniędzy na jedzenie. Rieux z Tarrou idą na jeden z tarasów. Patrzą na panoramę mia­sta i czują się, jakby dżuma nigdy nie dotknęła tego miejsca. Tarrou dziwi się doktorowi, że nie próbował się dowiedzieć, kim jest i nie pytał go o nic. Postanawiają, że ta godzina będzie godziną przyjaźni. Tarrou opowiada o swojej przeszłości.

Twierdzi, że od dawna jest zarażony dżumą, tyle że du­chową. Pochodzi z bogatej rodziny, jego ojciec był zastępcą prokuratora generalnego i miał dość wysoką pozycję w społeczeństwie. Opiekował się Jeanem, starał się wychować najlepiej jak potrafił. Matka Tarrou żyła zawsze w cieniu męża. Z perspektywy czasu może ojca ocenić jako poczciwego człowieka. Stary Tarrou miał interesujące hobby: nie rozstawał się z rozkładem jazdy pociągów i umiał dokładnie wskazać trasy między różnymi stolicami, określić odległość między nimi, czas trwania podróży i godziny odjazdów. Tarrou jako mały chłopiec lubi egzaminować go z tej wiedzy – ojciec nigdy sie nie pomylił. Pewnego dnia stary Tarrou poprosi swojego syna, by przyszedł posłuchać jego prze­mowy w sądzie. Liczył na to, że Jean obierze tę samą drogę, co on. 17-letni wówczas młodzieniec zapamiętał jedynie postać oskarżonego i zrozumiał, że to taki sam człowiek jak każdy inny, może tylko trochę bardziej przerażony. Ojciec Jeana wygłosił mowę oskarżycielską i w imieniu społeczeństwa zażądał, by winnemu ścięto głowę. Stary Tarrou wygrał sprawę i uczestniczył w wykonaniu wyro­ku. Od tej chwili syn z obrzydzeniem patrzył na jego ulubiony rozkład jazdy. Odkrył, że ojciec wie­lokrotnie uczestniczył w egzekucjach. Zaczął rozu­mieć matkę, którą bieda nauczyła wielu wyrzeczeń. także życia z jego ojcem. Po pewnym czasie, gdy ojciec znów szedł na egzekucję, Tarrou uciekł z do­mu. Gdy go odszukano, zarzekał się, że popełni samobójstwo, jeśli rodzice zmuszą go do powrotu. Ojciec odebrał to jako chęć życia na własny rachu­nek, a syn nie wyprowadzał go z błędu. Odwiedzał potem matkę, wymieniał z ojcem kilka zdań i to im wystarczało. Po jego śmierci zabrał do siebie mat­kę, lecz kobieta również wkrótce umarła.