Nadchodzi dzień Wszystkich Świętych. W tym roku cmentarze są puste. Nikt nie chce myśleć, o zmarłych, gdyż robi się to nieustannie. Cottard. kwituje z ironią, że w czasie dżumy każdy dzień jest świętem zmarłych.
Zaraza stabilizuje się, statystyki donoszą, że liczba zmarłych nie powiększa się tak drastycznie jaj kiedyś. Serum Castela pomaga w paru przypadkach. Doktor Richard upatruje w tym nadzieję na koniec epidemii. Niestety, on także umiera na dżumę. Chwilowy optymizm prefektury gaśnie. Szerzy się dżuma płucna, której dotychczas zanotowane tylko kilka przypadków. Chorzy umierają przez to szybciej, nękani uporczywym kaszlem i wymiotami z krwią. Natomiast dżuma z dymienicami powoli zanika, przez co ogólna liczba zgonów nie zwiększa się. Żywność i najpotrzebniejsze do codziennego życia produkty osiągają niebotyczne ceny. Biedni są coraz bardziej głodni, toteż żądają możliwości wyjazdu z miasta. Powszechne staje się hasło: Chleba albo powietrza, które ludność wykrzykuje w obecności władz. Dzienniki muszą szerzyć optymizm, więc piszą o spokoju mieszkańców i zachowywaniu przez nich zimnej krwi. Narrator przytacza notatki Tarrou. który bardzo często odwiedzał miejsca kwarantanny i obóz odosobnienia.
W niedzielę Tarrou wraz z Rambertem udaje się do obozu odosobnienia na stadionie miejskim. Towarzyszy im Gonzales, który zgadza się nadzorować stadion przy końcu każdego tygodnia. Miejsce otoczone jest uniemożliwiającymi ucieczkę wysokimi murami. Wszędzie porozstawiano czerwone namioty, w których śpią odbywający kwarantannę. Zostawiono trybuny, by mogli schronić się w nich w czasie deszczu. Całe dnie spędzają bezczynnie, nie mają nawet ochoty na rozmowy, dlatego w obozie panuje niezwykła cisza. Ludzie są nieufni wobec siebie, mają smutne spojrzenia, gdyż nie mogą przyzwyczaić się do takiego życia. Sędzia Othon prosi ich o rozmowę. Pyta, czy jego zmarły synek Filip bardzo cierpiał. Mężczyźni pierwszy raz słyszą, jak wymawia jego imię. Zapewniają go, że umierał spokojnie. Głos przez megafon prosi o powrót mieszkańców do swoich namiotów, gdyż rozwożą właśnie kolację. Tarrou zastanawia się, w jaki sposób może pomóc sędziemu.