Mówi o biskupie Belzunce z Marsylii, który pod koniec epidemii zamknął się w domu i kazał zamurować okna i drzwi. Mieszkańcy miasta rzucali tam zarażone ciała, by mieć pewność, że i on zachoruje na dżumę. Cierpienie doświadczyło ich tak mocno, że przestali być sobą i odrzucili wyznawane wartości. Biskup z kolei myślał, że odgrodzi się od śmierci, gdy tymczasem jeszcze bardziej się do niej zbliżył. Paneloux przekonuje, że podczas dżumy nie ma wysp i ludzie muszą wybrać między miłością a nienawiścią do Boga. Mówi, że tylko miłość do niego może zmazać niezasłużone cierpienie dzieci. Zdaje sobie sprawę, że taka wiara jest dla niektórych ludzi okrutna, lecz w dniu Sądu Ostatecznego wszystko się wyrówna.
Kazanie księdza wzbudza wiele kontrowersji i skłania do rozmów. Jeden z księży stwierdza, że z racji wieku i doświadczenia Paneloux nie powinien wyrażać niepokoju.
Doktor opowiada Tarrou o kazaniu jezuity. Tarrou przypomina zasłyszaną gdzieś historię księdza, który na wojnie zobaczył młodzieńca z wyłupionymi oczami i stracił swą wiarę. Wyjaśnia, że w takim momencie albo trzeba zgodzić się na to, że samemu będzie się miało wyłupione oczy, albo właśnie przestać wierzyć w Boga. Przekonuje, że jezuita jest zdeterminowany, bo nie chce wyrzec się wiary.
W jakiś czas po kazaniu Paneloux musi przenieść się z zakonu do prywatnej kwatery. Mieszka u starszej pani. Kobieta opowiada mu o przepowiedniach św. Otylii, co złości zmęczonego wyczerpującą pracą księdza. Staruszka zraża się do niego i nie rozmawia z nim. Pewnego wieczora ksiądz czuje, że ma gorączkę. Widząc to gospodyni chce wezwać lekarza, lecz Paneloux jej zabrania. Mówi, że to na pewno nie jest dżuma i kładzie się do łóżka. Kobieta wyjaśnia, że nie chodzi jej o siebie, gdyż swoje zdrowie powierzyła Bogu, lecz o księdza. Podaje mu ziółka i idzie do siebie. Zagląda do niego co 2 godziny i widzi, że stan Pa-neloux pogarsza się. Na drugi dzień ojciec wygląda bardzo źle. Jest cały siny i z trudem oddycha. Prosi gospodynię, by wezwała ambulans. Przyjeżdża Rieux i postanawia czuwać przy chorym. Nie znajduje żadnych typowych objawów dżumy, lecz musi wydać decyzję o izolacji. Ksiądz prosi o krzyż i nie wypuszcza go z rąk nawet w szpitalu. Bez sprzeciwu poddaje się wszystkim badaniom i zabiegom. Męczy go kaszel, pluje krwią. Gorączka podnosi się i następnego dnia ksiądz umiera na nieznaną dotąd odmianę dżumy.