Tarrou mieszka u Rieux. Jego zainteresowania zawężają się i skupia uwagę głównie na Cottardzie. Doktor Castel otrzymuje w końcu serum z orańskiego bakcyla.
Patrząc na zmęczonego Castela, Rieux dochodzi do wniosku, że nie panuje nad własną wrażliwością. Wie, że jego praca nie polega już na leczeniu, lecz na diagnozowaniu i zalecaniu izolacji. Ludzie nienawidzą go za to i oskarżają o brak serca. Śpi 4 godziny na dobę, toteż wyzbywa się sentymentalności. Widzi śmierć tych, którzy pragną żyć, a to z kolei pozbawia go wszelkich złudzeń. Kiedyś witano go jak zbawcę. Zastrzykiem i lekarstwami zwalczał choroby, a teraz do zakażonych mieszkańców dobija się z żołnierzami, gdyż nie chcą go wpuścić do domu.
Coraz więcej walczących z dżumą mieszkańców zapomina o higienie, nie dbają o to, by chronić się przed zarażeniem dżumą. Lekceważą zabiegi dezynfekcyjne, gdyż coraz więcej czasu zajmuje im troska o chorych.
Jedynym zadowolonym mieszkańcem Oranu jest Cottard. Rentier lubi szczególnie Jeana Tarrou, gdyż ten jest dla niego zawsze uprzejmy i życzliwy. Narrator streszcza notatki Tarrou na temat niedoszłego więźnia. Tarrou nazywa ten rozdział Stosunkami Cottarda z dżumą. Według niego rentier jest zadowolony z przebiegu epidemii i myśli, że zaraza go nie dosięgnie. Twierdzi, że trzeba zsyłać dżumę, by ludzie nauczyli się żyć w zgodzie i jedności. Wyjawia, że stan lęku, w którym znaleźli się mieszkańcy Oranu, znał już wcześniej. Tak samo jak oni teraz pragnął ludzkiego ciepła i życzliwości. Tarrou pisze, że dżuma mu dogadza . Mężczyźni często wychodzą na wieczorne spacery. Tarrou widzi wtedy poszukujących ciepła i rozkoszy mieszkańców. Wydają dużo pieniędzy na zabawę, a często też tracą całe dotychczasowe bogactwo. Zakochani obnoszą się ze swoimi uczuciami i kroczą przytuleni ulicami Oranu.