Później zamknięto tam pozostałą część oddziału Pastora – bardzo groźnych przeciwników. Feri Acz wciąż wierzył w zwycięstwo swojej drużyny. Miało je ogłosić granic trąbki. Jednak zamiast tego słyszał radosne okrzyki wrogów, więc postanowił ratować honor swojej drużyny. Nagle Boka zarządził, żeby chłopcy rozpoczęli kolejne bombardowanie, tym razem z szańców. Napastnicy przeczuwali już swoją przegraną. Przestali więc przestrzegać ustalonych wcześniej reguł walki. Feri Acz próbował uwolnić kompanów zamkniętych w budce, ale bardzo się zdziwił, gdy ktoś zaszedł mu drogę. Zdumiał się jeszcze mocniej, kiedy okazało się, że to był Nemeczek.
Po chwili rzucił się na niego i przewrócił na ziemię. Chłopiec, który początkowo nie uczestniczył w bitwie z powodu choroby, jakoś wymknął się z domu i dołączył do walczących kolegów. Zaatakowanie dowódcy czerwonoskórych spowodowało zamęt w walce, który wykorzystali chłopcy z Placu Broni i wypchnęli wrogów z placu. Za bohaterstwo w walce Nemeczek został kapitanem drużyny, ale zaraz musiał wracać do domu, bo mama przyszła po chorego syna. Wszyscy koledzy go odprowadzili. Gdy nadszedł wieczór i chłopcy się rozeszli, Boka długo stał przed domem Nemeczka i martwił się o jego zdrowie. Nagle, zdziwiony, spostrzegł Feriego Acza, który także przyszedł, zatroskany o stan chorego.
Rozdział IX
Po bitwie o Plac Broni w Wielkiej Księdze Związku Zbieraczy Kitu umieszczono napis, że Ernest Nemeczek jest prawdziwym bohaterem i wpisano jego nazwisko dużymi literami. Na walnym zebraniu Boka, jako dowódca zwycięskiej drużyny, otrzymał podziękowanie za doprowadzenie do zwycięstwa i uratowanie placu.
Rozdział X
Nemeczek czuł się coraz gorzej. Leżał w łóżku w swoim domu przy ulicy Rakoszańskiej, gorączkował i majaczył. Odwiedził go bardzo przejęty Boka. Po chwili do chorego przyszedł lekarz. Postawił przerażającą diagnozę – Nemeczek nie wyzdrowieje. Boka chciał sprawić przyjemność choremu, opowiadając mu nowinki, że dozorca w Ogrodzie Botanicznym zabronił czerwonoskórym spotkań na wyspie, a Feri Acz nie był już ich dowódcą. Chłopiec z uwagą słuchał tego, ale w końcu, osłabiony, zasnął. Gdy po chwili koledzy przynieśli mu honorowy dyplom, Nemeczek już nie żył.