Władca Lewawu streszczenie

ROZDZIAŁ XI

Gdy Bartek przeszedł przez furtkę bramy prowadzącej do Lewawu wszędzie w ciemnościach wyczuwał jakieś żywe cienie czające się w mroku, w każdej chwili gotowe do ataku. Lecz nie atakowały. Czaiły się tylko, posłuszne niewidzialnym rozkazom, jakby jeszcze powstrzymywane.

Nagle zobaczył gigantycznego węża. Bartek nie przestraszył się i szedł dalej, wtedy okazało się, że wąż zniknął. Nagle, nie wiedzieć skąd, buchnął krwistymi jęzorami ogień i ukazał się w nim inny stwór, cały jakby ulepiony z płomieni. Miał kamienno-ognistą rozżarzoną, głowę wielkości ogromnej skały, straszną twarz, której wyrazu nie da się opisać. Z jego długich, wyciągniętych w stronę Bartka szponów buchały płomienie. Był co najmniej dziesięć razy większy od chłopca, nachylał się nad nim złowrogo, owiewając gorącym powietrzem.

Chłopiec bał się, a poczuł przypływ odwagi. To w tej właśnie chwili Mędrcy zdecydowali się wraz z Lorakiem poderwać Allian do walki z Nienazwanym. I choć chłopiec nic o tym nie wiedział, jednak myśli Mędrców dotarły aż tu, wspierając jego osłabioną wolę. Już czuł żar bijący od ognistego potwora, wydawało mu się, że zapaliły mu się włosy i ma bąble od oparzeń. Nie poddał się i szedł dalej, a wtedy ognisty potwór zniknął.

Wtedy z ciemności wynurzyła się armia Pajęczaków. Dotychczas obojętne wobec niego, pająki tym razem otaczały go ciasno plątaniną swych ciał. Chłopiec zaczął się dusić, wtedy pomyślał o Ariam i odzyskał siłę. Od wszystkich Allian, płynęły już do niego impulsy, podtrzymując jego odwagę i słabnące siły. Wyciągnął harcerski nóż i zaczął nim uderzać, Pajęczaki zaczęły odsuwać się od chłopca. Stał teraz na otoczonym krużgankami dziedzińcu, skąd można było bez przeszkód wejść do królewskich komnat. Zauważył, że komnaty są zrujnowane, jakby Nienazwany specjalnie chciał zniszczyć wszelkie ślady długiej i pięknej historii Allian.