Streszczenie Momo

Rozdział siódmy
Momo szuka swoich przyjaciół i przyjmuje odwiedziny nieprzyjaciela

      Momo zauważyła, że przyjaciele przychodzą do niej rzadziej. Gigi Oprowadzacz i Beppo Zamiatacz Ulic siedzieli obok niej, a Gigi skrobał litery na łupkowej tabliczce, na niej uczył Momo czytać. Momo patrzyła się na dzieci, które bawiły się wokół amfiteatru, często pojawiały się nowe, które na początku były niegrzeczne i psuły innym zabawę.

     Dopiero pod wpływem Momo zaczynały mieć świetne pomysły i dołączały do grupy bawiących się dzieci.  Momo też zauważyła, że zabawki jakie przynosiły dzieci nie wymagały od nich wysilenia wyobraźni. Dzieci siedziały więc często godzinami wpatrując się jak urzeczone, ale i trochę znudzone, w te zabawki jeżdżące,  chyboczące się lub pędzące w kółko -jednak żaden pomysł nie przychodził im do głowy. W końcu więc powracały do dawnych zabaw, przy których wystarczało im kilka pudełek, podarta chusteczka, kopczyk kreta albo garść kamyków. Wtedy mogły sobie wszystko wyobrażać.

       Momo dowiedziała się od dzieci, że ich rodzice uważają Momo, Gigi i Beppo za wałkoni oraz złodziei czasu. Potem Momo  odwiedziła swoich przyjaciół, przeczuwała, że w mieście dzieje się źle, przykładem był fryzjer, który zmienił się, wychudł i był nieszczęśliwy. Odwiedzając przyjaciół Momo nieświadomie pokrzyżowała w ten sposób plany szarych panów. A tego nie mogli oni puścić płazem.

      W gorące popołudnie Momo znalazła na kamiennych stopniach ruiny lalkę.  Była niemal tak duża jak Momo i wykonana z wielką starannością, tak że można ją było niemal wziąć za żywego małego człowieka. Lalka zaczęła z Momo rozmawiać, przedstawiła się jako Bibi. Lalka cały czas powtarzało to samo, więc Momo szybko się nią znudziła. Potem pojawił się nagle pan w szarym ubraniu, który zaproponował, że podaruje lalce nowe ubrania, potem wyjął drugą lalkę chłopca z bagażnika, potem różne przedmioty dla niego. Zaproponował, że to wszystko dostanie Momo, ale ona nie przyjęła prezentu, stwierdziła, że lalki Bibi nie można pokochać, a swoich przyjaciół kocha, i to z nimi, nie z  lalką chce spędzać czas.  Przestraszyła się też trochę zimnego spojrzenia szarego pana, który zaczął ją przekonywać, że jest ona ciężarem dla swoich przyjaciół, nic im nie daje, nie pomaga też im w oszczędzaniu czasu. 

     Po chwili rozmowy z Momo, przyznał się, że wyciąga czas od ludzi, bo jest jemu czyli agentom z Kasy potrzebny do życia. Przestraszył się tego, co powiedział i szybko odjechał, a lalki i ubrania same pofrunęły do bagażnika, który sam się za nimi zamknął.