Słabość charakteru Makbeta i wpływ żony, popchnęły go do szeregu morderstw. Początkowo zbrodnia wydała się bohaterowi czymś niewyobrażalnym, jednak kiedy już zabił po raz pierwszy, kolejne mordy stały się tylko kwestią czasu. Zmienił się w zbrodniarza, egzystującego na granicy obłędu. Kolejną ofiarą stał się jego najbliższy przyjaciel Banko (w przepowiedni czarownic nazwany ojcem przyszłych królów). Dodatkowo poczucie bezkarności zbrodniarza pogłębiło kolejne spotkanie z wiedźmami, które prorokują mu nieśmiertelność (zginąć może tylko z ręki człowieka nie narodzonego z kobiety oraz w momencie, gdy las birmański ruszy z miejsca). Bezkarność i poczucie siły są jednak tylko złudzeniem. Prześladują Makbeta wizje niedawnych ofiar (duch Banka), stracił spokój i poczucie sensu życia.
Wrażliwość, szacunek dla samego siebie zastąpiła obojętność na wszystko. Makbet czuje się coraz bardziej zmęczony, przerażenie towarzyszące mordom ustąpiło miejsca słabości, wreszcie szaleństwu. Zły plon bezprawia / Nowym się tylko bezprawiem poprawia – w słowach tych kryje się przekonanie Makbeta iż człowiek, który choć raz wszedł na drogę zbrodni, nie może już z niej zejść. Bohater i sposób sprawowania przez niego władzy są poddane przez Szekspira miażdżącej krytyce. Tan Kawdoru w przeciwieństwie do swego poprzednika jest tyranem i despotą, przedmiotowo traktującym poddanych, co owocuje niechęcią, a nawet zaczątkiem buntu. Makbeta dosięga sprawiedliwość, ponieważ występują przeciwko niemu nie tylko prości ludzie, lecz także książęta i całe rycerstwo. Machina śmierci zostaje zatrzymana w momencie zgonu sprawcy wszystkich szczęść. Sylwetka królobójcy przedstawiana została w wyraźnej opozycji wobec rycerzy szlachetnych, takich Makduf czy Malkolm.