Latarnik streszczenie

III

        Któregoś dnia jak zawsze przybył Johnson z jedzeniem dla latarnika. Miał on też jeszcze jedną paczkę, która bardzo go zainteresowała. Rozciął płótno, w które była ona zawinięta. W środku były książki – książki polskich autorów. Kiedy wziął je do ręki aż zaczął drżeć. Nie wiedział, od kogo mógł dostać taki prezent. Jednak przypomniał sobie, że któregoś razu przesłał do nowopowstałego Towarzystwa Polskiego w Nowym Jorku pieniądze, które stanowiły połowę jego wynagrodzenia. W podziękowaniu Towarzystwo przesłało mu kilka pozycji książkowych. Jedną z nich był tomik wierszy, którego autora kojarzył. Czytał już kiedyś jego dzieła.

            Kiedy minęła piata godzina Skawiński zabrał się za czytanie „Pana Tadeusza”. Słowa, jakie czytał więzły mu w gardle. W czasie czytania szlochał. Wzruszył się tak bardzo bo mijało właśnie  czterdzieści lat odkąd opuścił kraj. Z płaczem przepraszał w duchu ojczyznę za to, że już zapomniał tęsknić do niej. Leżał na piasku jak nieżywy. Nad jego głową latały zaniepokojone mewy. Ruch ich skrzydeł wyrwał go z letargu. Wówczas zaczął dalej czytać książkę. W trakcie czytania zaczął wspominać swoje rodzinne strony. W swych myślach ponownie tam się znalazł. Przypomniał sobie jak był młodym ułanem. Ponownie poczuł napływ sił i energii.

           Kiedy ponownie ocknął się z marzeń zaczynało już świtać i przybył do niego Johnson pytając się co się z nim dzieje. Okazało się, że Skawiński nie zapalił latarni i w związku z tym w okolicy rozbiła się jedna z nadpływających łodzi. Przez to niedopatrzenie stracił on swoją prace i znowu musiał szukać swojego miejsca na ziemi. Wyspę opuszczał jeszcze bardziej postarzały i pochylony nad swym nieszczęsnym losem. Zabrał jedynie swoją ukochaną książkę, gdyż obawiał się, że straci ją bezpowrotnie.