Król Edyp tekst

Kreon
Taki był wyrok, lecz w dzisiejszej doli
Lepiej wybadać, co począć nam trzeba.
Edyp
O mnie nędznego ty badać chcesz bogów?
Kreon
Bo i ty pono dasz teraz im wiarę.
Edyp
I ja mą wolę ci zwierzę i zlecę,
Abyś pogrzebał tę w domu, jak zechcesz.
Bo tym, co twoi, nie ujmiesz posługi. –
Lecz mnie nie uznaj snadź czasem ty godnym,
Bym żywy miasto ojczyste zamieszkał,
Lecz puść mnie w góry, kędy mój Kiteron
Wystrzela w nieba, gdzie moi rodzice
Żywemu niegdyś znaczyli mogiłę,
Bym przez tych zginął, co zgubić mnie chcieli.
Tyle wiem jednak, że ani choroba, ni
Co innego mnie zmoże ni zwali.
Śmierć ja przeżyłem, by w grozie paść wielkiej,
Niech więc się moje spełnia przeznaczenie!
A z dzieci moich – o chłopców Kreonie,
Nie troszcz się zbytnie: są oni mężami
I nie zabraknie im życia zasobów.
Lecz o biedaczki, sieroce dziewczęta,
Które siadały tu ze mną po społu,
Z którymi, skoro wyciągły rączęta,
Każdą się strawą dzieliłem ze stołu,
O te się troskaj; pozwól je rękami
Objąć, rzewnymi opłakać je łzami.
Uczyń to, książę szlachetny!
Zrób to! Bo gdy je przytulę, ukoję,
Choć ich nie dojrzę, czuć będę, że moje.
Wprowadzają małą A n t y g o n ę i I s m e n ę.
Cóż to?
Czyż mnie słuch zwodzi, na bogi, czy słyszę
Głos moich pieszczot, jak kwilą, czyż Kreon
Litośnie wezwał najdroższe me dzieci?
Czyż to nie złuda?
Kreon
O nie! zrobiłem po twojej ja woli,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.