Kto by w tym widział srogiego demona
Dopust, czyż domysł ten byłby fałszywym?
Niechbym nie zajrzał, o boże wy mocy,
Tego ja słońca i zginął bez wieści
Spośród śmiertelnych, nim takie nieszczęście
Ostrzem by w moją ugodziło głowę.
Chór
Strasznym to, panie, lecz póki ów świadek
Prawdy nie wyzna, trwaj jeszcze w nadziei.
Edyp
Żyje też we mnie li tyle nadziei,
By się owego doczekać pasterza.
Jokasta
Jakież wyrzekłam ja słowa znaczące?
Edyp
Rzekłaś, że kilku podawał on zbójców
Za sprawców zbrodni; jeśliby tę liczbę
Znowu potwierdził, to nie ja zabójcą.
Jeden i wielu, to przecież nie równym.
Lecz gdyby wspomniał o jednym podróżnym,
Natenczas zbrodnia się na mnie przewali.
Jokasta
Wiedz więc stanowczo, że tak brzmiały słowa,
A niepodobnym, by wraz je odwołał.
Gdyż wszyscy, nie ja słyszałam to sama.
A gdyby nawet od słów swych odstąpił,
To i tak przecie zgon ten Laiosa
Wróżby nie spełni; bo temu Apollo
Groził, że zginie od syna prawicy,
A syn nieszczęsny nie zabił go wszakże,
Lecz sam dokonał już przedtem żywota.
Ja więc na słowa wróżbiarzy ni tyle
Się nie oglądam, a tyle je ważę…
Edyp
Trafnie to mówisz, poślij jednak kogo,
Aby przystawił pasterza, nie zwlekaj.
Jokasta
Wnet poślę, wstąpmy tymczasem do domu,
Bo, co ci miłym nie zniecham niczego.
Król Edyp tekst
Pages: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52