Po napadzie Marlow jeszcze intensywniej myśli o Kurtzu, przypuszcza, że agent już nie żyje. Bohater tworzy w wyobraźni wizerunek Kurtza jako człowieka utalentowanego, wybitnego i owładniętego ideą niesienia postępu oraz cywilizacji dzikim ludom. Wkrótce po ataku statek dociera wreszcie do stacji – siedziby Kurtza.Wędrowców wita młody Rosjanin, marynarz, wielbiciel Kurtza. To on zostawił wiadomość w opuszczonej chacie, on powstrzymywał tubylców przed wtargnięciem do stacji i opiekował się chorym Kurtzem. Ucieszył się bardzo z przybycia statku, gdyż przeczuwał, że zabierze on chorego i ocali go. Rosjanin ostrzega Marlowa, iż tubylcy będą najprawdopodobniej chcieli zatrzymać Kurtza siłą. Jest on bowiem dla nich kimś w rodzaju bóstwa. Informuje on także kapitana o ceremoniach urządzanych przez krajowców wokół Kurtza – mieszkańcy czołgają się przed nim, tańczą, składają ofiary itp. Są mu całkowicie poddani, a on karze nieposłusznych, ścinając im głowy i nabijając je na pale. Marlow jest przerażony tym, co słyszy, nie rozumie, kim właściwie jest Kurtz – człowiekiem wybitnym czy niebezpiecznym wariatem. Dostrzega, jak zafascynowany jest nim Rosjanin, uświadamia sobie podniecenie tłumu dzikich, owładniętych czcią dla Kurtza i gotowych na wypełnienie każdego jego rozkazu. Marlow tyle sprzecznych opinii zebrał o tym człowieku, że sam jest nim niezmiernie zaciekawiony. Kapitan ma wreszcie okazję zobaczyć Kurtza: wychudłego, wynędzniałego z powodu choroby, niesionego na noszach, ale wciąż władającego tłumem.
Chorego umieszczono w kabinie statku, a na brzeg wyległ tłum Murzynów, z którego wyróżniały się dwie wojownicze postacie z fantastycznymi przybraniami głów oraz piękna kobieta z mosiężnymi bransoletami na rękach i nogach oraz z mnóstwem naszyjników. Przez moment wydawało się, iż tłum ludzi rzuci się na statek, ale na znak kobiety wszyscy cofnęli się. Oddawszy Kurtza pod opiekę Marlowa, Rosjanin żegna się z bohaterem, a sam pozostaje w dżungli, gdzie, jak mówił, ma wielu przyjaciół. W nocy Marlowa budzi dźwięk bębnów i mruczenie wielu ludzi, wymawiających jakieś zaklęcia, przechodzące w coraz głośniejsze wrzaski. Ze zdziwieniem skonstatował, że Kurtza nie ma. Pobiegł za nim, znalazł go pełznącego w stronę murzyńskich ognisk i zmusił do powrotu.
Następnego dnia statek wyrusza w drogę powrotną. Tłum znowu wyszedł z lasu, ludzie krzyczeli, tańczyli, wymachiwali bronią. Na ich czele znowu pojawiła się wspaniała kobieca postać. Kurtz patrzył i słuchał z wyrazem, w którym mieszały się rozmarzenie i nienawiść . W trakcie podróży Marlow i Kurtz wiele rozmawiają. Kurtz mówi o swych niezrealizowanych planach, o marzeniach, pobudkach, o potędze i sławie. Pewnego dnia daje bohaterowi pakiet z prośbą o przechowanie, a wkrótce potem umiera, wypowiadając słowa: Ohyda! Ohyda! Marlow wraca do Brukseli z dokumentami Kurtza. Część z nich oddaje przedstawicielom spółki handlowej, niektóre udostępnia dziennikarzom, a resztę postanawia oddać narzeczonej zmarłego. Odnajduje jej adres i odwiedza ją. Piękna dziewczyna żyje wiarą w posłannictwo narzeczonego, więc Marlow nie mówi jej prawdy o okolicznościach jego śmierci. Kłamie, mówiąc, że umierał on z jej imieniem na ustach. Ukrywa też przed kobietą prawdę o działalności Kurtza w kolonii. Nie mogłem jej powiedzieć. Zrobiłoby się zbyt ciemno – zupełnie ciemno… Słuchacze, znajdujący się na żaglowcu „Nellie” nie skomentowali opowiadania Kurtza, lecz rozeszli się w milczeniu.