Streszczenie Ferdydurkie roz.XI, XII, XIII, XIV

Rozdział XIV

Kolejnego dnia okazało się, że już wszyscy wiedzą o tym co się działo w kuchennym kredensie. Ciotka powiedziała do bohatera, że jego znajomy bratał się ze służbą, jednak ten udał, że nic o tym nie wie. Po obiedzie i wspólnej grze w karty wuj powiedział Józiowy, iż sądzi, że Miętus czuje coś do Walka. Kiedy chłopak chciał wyjaśnić, że zachowanie Miętusa nie wynika z jego orientacji, wuj nie chciał niczego słuchać tylko wezwał do siebie lokajczyka by go zbić. Powstrzymał się jednak. Józio powiedział mu, że bicie nic nie da, jedynie zaogni sytuację. W tym momencie wszedł kamerdyner i powtórzył wszystkie plotki i pochwalił decyzję pana o wyrzuceniu parobka.
W tym czasie zniknął Miętus, którego wszyscy szukali. W pewnym momencie Miętalski wyszedł z lasu w towarzystwie Walka. Ciotka podejrzewała, że obaj są pijani, jednakże tak nie było. Kiedy Zygmunt zawołał lokajczyka po imieniu ten ponownie skrył się w lesie. Kiedy wuj Józia zapytał Miętalskiego czy ten pobratał się z Walkiem i usłyszał twierdzącą odpowiedź oznajmił, że wyrzuca Walka z pracy, gdyż nie będzie u siebie w domu tolerował demoralizacji. W pewnym momencie Miętus rozpoczął ucieczkę. Za nim pobiegł Józio. Kiedy Miętalski się przewrócił zaczął mówić w taki sposób jak służba wyrzucając bohaterowi, że został przekabacony przez swoją rodzinę. Bohaterowi jakimś cudem udaje się namówić Miętusa na powrót. Zosia, która widziała całą sytuację nabawiła się przez to gorączki. Walek miał zakaz wstępu do mieszkalnej części domu, a następnego dnia miał być wyrzucony z pracy. Józio i Miętus mieli być odwiezieni przez szofera na stację, tak by zdążyli na pociąg mający zawieść ich do Warszawy. Kiedy Miętus się o tym dowiedział, oznajmił, że bez Walka nigdzie się nie rusza. Józio w takim razie miał iść po Walka, by we trójkę mogli uciec. Dzięki temu, że psy znały parobka mogli wymknąć się bez przeszkód z posiadłości. Lokajczyk zgodził się na ucieczkę dopiero wtedy, gdy dostał w twarz. Młodzieńcy na swojej drodze napotkali wuja i kuzyna Zygmunta, jednak w porę zdołali się przed nimi schować. Jednak gdy przyszedł kamerdyner z lampą wszystko się wydało. Walek został posądzony o chęć kradzieży. Zygmuś z kamerdynerem zaczęli bić chłopca, który zaprzeczał jakoby miał coś ukraść. Józio cały czas chował się za kotarom, a parobkowi na pomoc ruszył Miętus. Sytuacji przyglądała się cała służba zatrudniona w domu. Kiedy wuj rzucił się na Miętusa to Walek zaczął mu pomagać. W tym momencie zza kotary wyszedł Józio, który pobiegł, by obudzić ciotkę. Kiedy pchnął ją w walczący tłum wybiegł na podwórze gdzie spotkał Zosie. Postanowił porwać dziewczynę. Postanowił udać się do Warszawy. Wyznał dziewczynie, że porwał ją z uwagi na to, iż zakochał się w niej. W miarę jak zbliżali się do miasta Józio chciał uwolnić się od Zosi jednak nie mógł tego zrobić, gdyż byli sami i musiał „ucałować swoją gębą jej gębę”, ponieważ dziewczyna całowała jego.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.