Rozdział X
Następnego dnia Józio postanowił, że nie pójdzie do szkoły, z uwagi na to, ze źle spał. Z rana ukrył się za wieszakami w pomieszczeniu oddzielającym kuchnię od łazienki, dzięki czemu mógł obserwować co się dzieje w domu. Do łazienki pierwsza udała się Pani domu. Trochę później zjawił się jej mąż, który prosił o zwolnienie łazienki. Jednak nie doczekał tego momentu. Józio dalej podglądał inżynierową, która akurat wycierała się po kąpieli. Po wytarciu się zaczęła oglądać swoje ciało i robić przysiady. Później w łazience zjawiła się Zuta, która szybko się umyła. Po tym jak dziewczyna opuściła łazienkę bohater napisał na ścianie „Veni, vidi, vici” tak aby uświadomić domownikom, że ich widział.
Józio jednak wybrał się tego dnia do szkoły, gdzie Miętus powiedział mu, że źle wygląda. Po powrocie ze szkoły w czasie obiadu okazało się, że obie panie mieszkające w domu, w którym zakwaterowany był Józio obawiają się go. Ważyły każde wypowiadane przez siebie słowo. Po obiedzie Józio dalej zajmował się podglądaniem. Inżynierowa chciała by opuścił on dom – dawała mu pieniądze na bilety, jednak on ich nie przyjął gdyż przejrzał jej plany. Wszyscy domownicy denerwowali się tym, iż nie mogą się pozbyć Józia z domu. Pod wieczór tego samego dnia Miętus również zakradł się do domu Młodziaków, żeby spotkać się ze służącą.
Józio, aby lepiej mu było podglądać Zutę zrobił w drzwiach prowadzących do jej pokoju szparę. Dzięki tej szparze widział ja Zuta się rozbiera, udaje do łóżka i czyta angielski romans o podłożu kryminalnym. Józio słyszał też co dzieje się w sypialni u gospodarzy. Inżynier opowiadał swojej żonie żarty i anegdoty z użyciem sprośnych słów. Kiedy przestał Józio ponownie zaczął podglądać dziewczynę. Wtedy to Zuta wyskoczyła z łóżka i zaczęła pląsać po pokoju jednocześnie śpiewając. Nie zważała na to, że jest podglądana.
Kiedy wybiła godzina dwunasta rozległo się pukanie do okna. Dziewczyna w koszuli nocnej otworzyła drzwi werandy, za którymi stał Kopyrda. Prosił by go wpuścić do domu. Mówił, że dziewczyna sama chciała. Kiedy oboje usiedli na tapczanie rozległo się ponowne pukanie. Tym razem był to profesor Pimko, który prosił Zutę by mówiła mu po imieniu i pytał co jej się w nim spodobało. Jednak w tym momencie zorientował się, że jeszcze ktoś jest w pokoju. Teraz Józio rozpoczął swoją akcje. Zaczął krzyczeć najgłośniej jak tylko umiał, że do domu włamali się złodzieje. Adoratorzy Zuty pochowali się do szaf. Bohater wpadł do pokoju pensjonarki i zapalił światło. Zaraz za nim przybiegli rodzice dziewczyny, która udawała, że śpi. Józio zaczął otwierać szafy. Kiedy rodzice Zuty zobaczyli młodego chłopaka ucieszyli się, jednakże ich reakcja była zupełnie odmienna kiedy ujrzeli profesora. W całym tym zamieszaniu gospodyni ponownie ujrzała człowieka, który pod domem stał z gałązką w ustach. Kazała dać mu pieniędzy i odprawić. Z tej sytuacji chciał Skorzyskach Kopyrda, który chciał uciec z pokoju. Inżynier uderzył w twarz profesora i zamierzył się również na młodego chłopaka, jednakże nie uderzył go. Mimo wszystko adorator dziewczyny rzucił się na jej ojca i rozpoczęła się jatka. Do bójki dołączyła Młodziakowa, która chciała pomóc mężowi. Do nich po chwili przyłączyli się profesor oraz dziewczyna. W tym czasie Józio stwierdził, że to najlepszy moment, aby uciec. Spakował to co mu było najpotrzebniejsze do walizki, ubrał kapelusz i nałożył krawat.
Kiedy przechodził przez kuchnię zobaczył tam Miętusa, który siedział na służącej i się ubierał. Kolega wyznał mu, że zgwałcił służącą i chce uciec razem z nim. Obaj chcieli iść na wieś, co bardzo ucieszyło Miętusa.