Fundamentalną kwestią Ferdydurke jest problematyka Formy. Formy — czyli języka, którym się posługujemy. Języka, na którego laskę liczymy i jesteśmy zdani. „Jesteśmy zdani” — już tu widać wyraźnie, na ile dwuznaczności, niedookreśleń, stereotypów, frazeologizmów czy idiomów napotykamy (potykamy się) w trakcie komunikowania się ze sobą; „jesteśmy zdani” — przez kogo? komu? jak przedmioty w magazynie? A może „jesteśmy z Danii”? Gombrowicz w Ferdydurke — i w innych swoich powieściach, jak np. w Trans-Atlantyku — forsuje przekonanie o tym, że zrozumienie alienujących, wyobcowujących zjawisk formalnych pozwoli nam lepiej zadomowić się i urządzić w otaczającym nas świecie. „Forma” jest fundamentalnym słowem tej powieści.
Można przypomnieć w tym miejscu utwór Martina Amisa pt. Money , w którym naczelnym tematem i łącznikiem poszczególnych fragmentów tekstu i działań bohaterów jest Kapitał, Dolary — „Forsa”. Powieść Amisa jest co najmniej dwukrotnie obszerniejsza od tekstu Ferdydurke, ale Forsa nie daje tak wielu możliwości rozwijania fabuły jak Forma. Zdaje sobie z tego sprawę Amis, gdy zestawia właśnie Formę z Forsą: „Nasze życie hołubi formę, kształt artystyczny — i chcemy, aby ta forma uwidaczniała się nawet wtedy, kiedy kisimy się w swym detalu, z kluczami, kluczykami, gąbkami, szamponami, filiżankami do kawy, szufladą na koszule, książeczką czekową bielizną, fryzurą, karniszami na zasłony, gwarancją na lodówkę, cienkopisami, guzikami, forsą” .