Inspektor wspomniał o ukrywaniu rzeczy pod podłogą. Herkules spytał się czy Irlandczyk miał dom. Oczywiście posiadał, jednakże pod jego podłogą nic nie znaleziono. Detektyw spytał też o rodzinę złodzieja. Z całej familii tylko syn poszedł w ślady ojca, ale wątpliwe było by znał miejsce kryjówki kielicha, gdyż w innym przypadku pojawiłby się już on w środowisku paserów. Wykluczona została również możliwość przetopienia kielicha, gdyż miał on zbyt dużą wartość dla kolekcjonerów. Detektyw wypytał szczegółowo o szajkę bandytów, którzy ukradli rzeczy w dniu licytacji. Dwaj złapani złodzieje niedługo mieli wyjść z więzienia. Należała do nich jeszcze kobieta zwana Rudą Kaśką, która zatrudniała się w rezydencjach by dowiedzieć się wszystkiego, co ułatwiało kradzież. Pod koniec rozmowy Herkules, który pilnie notował w sowim notesie różne kraje rozsypane po całym świecie stwierdził, iż czeka go długa podróż dookoła świata.
Tak jak i w poprzednich sprawach tak i teraz Herkules Poirot konsultował się ze swoim lokajem Georgsem. W czasie rozmowy z nim polecił mu wynotować z książki adresowej dane agencji detektywistycznych z miast, które wcześniej sobie zanotował. Polecił też mu sprawdzić, kiedy odchodził najbliższy pociąg do Liverpoolu, gdzie znajdowała się posiadłość złodzieja, który zginął w czasie upadku z okna. Georges spytał czy detektyw wybiera się do tego miasta. Ten powiedział, że może nawet dalej. W kolejnym podrozdziale akcja przenosi nas trzy miesiące do przodu. Herkules Poirot stał nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego niedaleko miejscowości Inishgowlen w Irlandii. Udał się w kierunku budynku, który jak się okazało był klasztorem pod wezwaniem świętej Marii i Wszystkich Aniołów. Detektyw chciał się widzieć z siostrą przełożoną. Kiedy kobieta się zjawiła Herkules zapytał ją o Kate Casey. Siostra przełożona odparła, że jest to teraz siostra Maria Urszula. Detektyw chciał się widzieć z nią, jednakże został poinformowany o tym, że zmarła ona przed dwoma miesiącami. Herkules Poirot zatrzymał się w hotelu Jimmego Donovana. Jednakże ten obiekt nie przypadł mu do gustu. W barze przy hotelu rozmawiało kilku mężczyzn, wśród których wyróżniał się jeden wyglądający na mieszczucha. Rozmawiali oni o typowaniu wyników (najprawdopodobniej wyścigów konnych lub psów). Jeden z nich kazał słuchać siebie, czyli Atlasa. Dla sławnego detektywa był to wyraźny omen.