Czarne Stopy streszczenie

Westchnienie za szafą
     Twórcą tego diabła okazał się Marek Osiński,  który schował się  za szafą. Gdy go znaleziono, był bardzo smutny. Druh poinformował, że nazajutrz wyjeżdżają na obóz i Marek pojedzie z nimi, o czym już wiedział jego opiekun. Chłopiec z radości nie mógł w to uwierzyć.

Nie taki diabeł straszny, jak go malują
    Andrzej Wróbel po nieprzespanej nocy został obudzony przez oboźnego, który był bardzo wesoły. Okazało się, że poprzedniego dnia założyli się, kto wstanie pierwszy. Oboźny wygrał. Powiedział mu także, że to chyba niedobrze, iż Marek Osiński jedzie na obóz. Według niego był trudnym chłopcem, więc mógł mieć zły wpływ na innych harcerzy.

Na zboczu Diabelskiego Kamienia
    Ojciec jednego z chłopców był kierowcą i zawiózł harcerzy oraz cały sprzęt ciężarówką. Na miejsce dojechali dość szybko i zaraz rozpoczęli rozbijanie obozu. Miał stanąć na zboczu Diabelskiego Kamienia, naprzeciw góry Radostowej.

Własny namiot nad głową
    Z wielką chęcią i radością chłopcy rozbijali namioty. Nie obyło się bez zabawnych momentów. Marek, który nigdy nie był na obozie, wysłany po śledzie, myślał, że chodzi o jedzenie. Stało się to przedmiotem żartów kolegów.Jednak później zaimponował im swoją wiedzą na temat góry, którą widziano nieopodal. Tylko on wiedział, iż miejsce to opisał Stefan Żeromski w swojej powieści. Wtedy okazało się, że Marek znał także inne utwory tego pisarza oraz wiele innych książek.
Zastęp chłopców przybrał nazwę
Czarne Stopy. Pozostałe zastępy nazywały się Żurawie, Białe Foki, Kontiki, PIHM.

Czarne Stopy nad Lubrzanką
   Chłopcy byli zmuszani przez drużynowego do utrzymywania czystości. Kąpali się w rzeczce Lubrzance, a jeśli umyli się niedokładnie, zawracał ich, żeby – jak mawiał – Czarne Stopy miały białe stopy.

Beczka śmiechu
      W pierwszą noc Marek po cichu opuścił namiot i poszedł do Korka i Bochenka, którzy mieli nocną wartę. Namówił ich, żeby w obozowej stołówce urządzić kukiełkową „Radę Drużyny”. Śpiącym kolegom zabrali ubrania i powypychali je sianem, tworząc kukły, przypominające przedstawicieli władz obozu, po czym posadzili je wokół stołu. Pierwszy zobaczył je Patelnia, a ponieważ był wesoły i lubił dowcipy, nie tylko się nie obraził, ale jeszcze pomógł chłopcom udoskonalić charakteryzację.