Jaki jestem naprawdę ?
Jacek Czarnecki miał dziewięć lat i cztery miesiące. Twierdził, że jest pechowcem. Wszystko wzięło się stąd, że urodził się 14. Ponieważ 14 jest w sąsiedztwie 13, a jak wiadomo, to liczba pechowa, nieszczęście przeszło na niego. Niewiele brakowało i zostałby w trzeciej klasie. Rodzice też mieli z nim sporo kłopotów
Wesoła podróż
Po rozpoczęciu wakacji Jacek wyjechał na kolonie. Pakując się, zabrał – według niego- same niezbędne rzeczy, czyli gwoździe, drut… Po pożegnaniu rodziców na dworcu chłopiec jechał z kolegami. Podróż przebiegała miło – spędzali czas, rozmawiając o zwierzętach. Tylko Wacek był smutny, ponieważ jego psa przejechał samochód.
Upiększam umywalkę
Kolonie urządzono w Celestynowie w pięknym miejscu nad rzeką, otoczonym na dodatek lasem. Na początku turnusu chłopcy obejrzeli dokładnie teren. Jacek uznał, że warto by upiększyć umywalnię. Ozdobił ją napisem: „Częste mycie skraca życie" Gdyby mu nie przeszkodzono, umieściłby jeszcze drugi napis: „Mycie nóg – to twój wróg ". Dostał za to naganę od wychowawcy oraz kierownika kolonii. Nie rozumiał dlaczego.
Fakir i deska
Chłopcy mieli pogadankę, którą wygłosił wychowawca, o ćwiczeniu woli, aby ich przekonać, jakie to ważne, podał on wiele przykładów, m.in. opowiedział o indyjskim fakirze. Wszyscy zapragnęli zostać fakirami. W tym celu wypożyczyli z kuchni deskę i wbili w nią kilka gwoździ. Jednak kłótnia przeszkodziła im w realizacji pomysłu.
Drzewo Wacka
Jeden z kolegów Jacka – Wacek, pragnął wyhodować drzewo, z którego widział wszystkie zawody sportowe. Chłopcy pobili się o wejście na to wymyślone drzewo.
Ile igieł ma jeż?
Kolonie dobiegały końca. W ostatnim dniu pobytu w Celestynowie Jacek z Tomkiem postanowili policzyć, ile igieł ma jeż. Zwierzę uciekało przed nimi. Chłopcy w pogoni za nim i wpadli w krzaki. Poturbowali się tak, że mama nie mogła poznać Jacka, gdy ten wysiadł z pociągu na dworcu.
Autograty
Tomek i Jacek udali się na dworzec. Dowiedzieli się, że będą tam autograty i mieli nadzieję, iż chodzi o stare auta, nadające się do remontu. Na miejscu okazało się, że nie tylko pojawili się za późno, ale na dodatek nie chodziło o autograty tylko autografy. Długo czekali przed domem Murzyna w oczekiwaniu na autograf. Murzyn to był… kominiarz.