W pełni tragiczną postacią jest ,, Balladynie ” jest przede wszystkim bohaterka tytułowa. I chociaż przez cały ciąg dramatu jej tragiczny los jest w swoisty sposób parodiowany przez królewskie dzieje Grabca. A na koniec zakwestionowany przez ironiczny Epilog. To jednak Balladyna wysuwa się bezwzględnie na czoło bohaterów tragicznych stworzonych przez polski romantyzm. Autor konstruował Balladynę jako postać wyrastającą zdecydowanie ponad ludzką przeciętność, jako wielkie a romantyczne indywiduum. Wielkość bohaterki polega na jej wewnętrznych, nieograniczonych wprost możliwościach.
Zgodnie jednakże z poetyką baśni nie należy szukać w postępowaniu Balladyny ani psychologicznego prawdopodobieństwa ani psychicznych odchyleń. Nie należy także dziwić się. Przedhistoryczną chłopkę stać ją na skomplikowaną autoanalizę moralną i psychologiczną. Na posługiwanie się nie chłopskim przedhistorycznym, lecz współczesnym Słowackiemu językiem i to językiem literackim.
W baśni wszystko jest bowiem możliwe. A twórcy dramatu chodziło nie tyle o budowanie postaci życiowo prawdopodobnych, co o podkreślenie przy pomocy rozmaitych anachronizmów istniejących w człowieku niespójności, swoistej dwoistości.
Balladyna od początku ma poczucie swojej nieprzeciętności. Przeczuwa także swoje możliwości działania na wielką skalę. Obdarzona silną wolą rozpoczyna podświadomie, przy nadarzającej się przypadkowo okazji, próbę sprawdzenia się. Wygrania życiowej szansy. Celem jej marzeń jest wyjście poza własny krąg społeczny, osiągnięcie dobrobytu i liczącej się w świecie pozycji. Potem, kiedy również dość przypadkowo popełni zbrodnię, decyduje się na próbę przełamania wszystkich krępujących ją barier społecznych, obyczajowych, moralnych i psychicznych.
Początkowo usiłuje za wszelką cenę poślubić Kirkora, a począwszy od sceny uczty (a. IV, sc. 1) uwikłana w dalsze morderstwa, usiłuje zdobyć królewską koronę sięgnąwszy jak najwyżej stać się wyższa „nad wyrok’’ ,, nad sąd ludu” (a. V, w. 416, 366), by zabezpieczyć się przed odpowiedzialnością i konsekwencjami złamania podstawowych zasad moralnych.
Dąży zatem nie tylko do usunięcia wszystkich świadków swoich zbrodni, ale także do zdobycia niedostępnego dla niej najwyższego szczebla w ludzkiej hierarchii – królewskiego tronu. By to zrealizować, musi zburzyć moralny i naturalny porządek świata. Musi złamać istniejące prawa pokonać mnóstwo innych zewnętrznych i wewnętrznych przeszkód. Decydując się na takie przedsięwzięcie, sprasza w krwawym działaniu swoją ludzką wielkość i swoje możliwości.
Po zabójstwie uosabiającej dobro i „naturalny”, niewinny stan człowieczeństwa Aliny, Balladyna postanawia żyć tak„jakby nie było Boga ‘’. Z całą pewnością , nie przestrzegać żadnych praw i zakazów ograniczających wolność ludzkiego postępowania.
Balladyna należy do grona przeciwników zastanych norm moralnych, burzących wszelkie prawa i zakazy moralne. Nie jest więc Balladyna typem patologicznej morderczyni, która zabija dla przyjemności. Mimo „czarnego serca”, o którym wspomina Skierka (a. II, w. 54), nie jest zbrodniarką, „z urodzenia”. Jest natomiast morderczynią w sensie filozoficznym, tzn. taką, która przez swoje skrajnie niemoralne postępowanie postępowania ma w zamierzeniu autora dotrzeć do prawdy o sobie samej. Ale nie tylko także o człowieku w ogóle, o granicach jego możliwości i wolności.
Maria Janion pisze o niej:
„Balladyna jest „zbójcą” w takim sensie, jaki temu pojęciu nadał Schiller w swej słynnej tragedii [Zbójcy], której bohaterami są dwaj, „zły i dobry”, bracia, bracia i sobowtóry. Podobny układ mamy w dramacie Słowackiego. Alina jest „sobowtórem” Balladyny, a potem staje się jej upiorem. […] Alina to jakby druga strona duszy Balladyny.”
Balladyna jest więc wewnętrznie sprzeczna. Podejmując decyzję wyjścia poza swój krąg społeczno-obyczajowy, zmuszona później przez bieg wydarzeń do łamania krępujących ją praw. Musi swoją „dobrą duszę” zniszczyć. Dokonuje tego przede wszystkim przez zabójstwo siostry. Ale odtąd dręczy ją niepewność, czy złamanie prawa ujdzie bezkarnie. Czy zbrodnia nie zostanie ujawniona, czy człowiek może mieć nieograniczoną wolność postępowania. Początkowo wydaje się jej, że tak. Wie bowiem, że „tylu ludzi większych się nad mój dopuścili grzechów i żyją” (a. III ) Kiedy jednakże na jej skroniach zabłyśnie uosabiająca najwyższe wartości „święta korona Lecha„, której odrzucić ani zniweczyć nie jest w stanie — bo ona właśnie była jej coraz bardziej wyraźnym i ostatecznym celem, kiedy nie może obalić praw wyższego rzędu reprezentowanych przez pojęcie Boga — wówczas musi zwyciężyć dobra strona jej osobowości. Balladyna wpada więc w konstruowaną całym swoim postępowaniem „pułapkę”. Święta korona zobowiązuje ją bowiem do wzięcia w obronę łamanych praw. Złą królową być nie można. Jest to bowiem sprzeczność sama w sobie.
Dochodzi zatem w postępowaniu Balladyny do kolizji dwu wartości: nieokiełznanej, wolnej woli człowieka i przeciwstawiającego się jej porządku moralnego. Balladyna staje w sytuacji bez wyjścia. Świadoma swego królewskiego posłannictwa musi zaakceptować łamane dotychczas prawa, musi uznać za własne symbolizowane przez koronę wartości. Czyniąc zaś tak musi wymierzyć sobie karę śmierci. Uświadamia sobie jednocześnie, że jej ludzkie pragnienie życia poza prawem i wbrew prawu było złudzeniem, że wolność jednostki jest ograniczona. Balladyna osiąga więc ten stopień samowiedzy i władzy, który pozwala jej osądzić samą siebie i dobrowolnie poddać się łamanemu dotychczas prawu moralnemu. Osiągnąwszy najwyższą władzę w państwie, Balladyna musi uczynić ją narzędziem własnej śmierci. Może i musi jakby powtórzyć słowa Wdowy: „urodziłam z siebie trumnę dla siebie” . Na tym też polega tragizm bohaterki i jej zależność od istniejącej poza nią tajemniczej ironii losu. Balladyna jest więc typową bohaterką tragiczną.