Antygona kieruje się uczuciem miłości, przywiązania, a także głęboką wiarą, pobożnością, podporządkowaniem wobec nakazów religii, których nie ocenia, nie analizuje rozumowo, ale wypełnia, bo tak trzeba, bo są to boże przykazania, a więc słuszne i dobre. Jej miłość wynika z poczucia solidarności ze wspólnotą rodzinną i grupą ludzi, którzy tak samo wierzą i takie same powinności wypełniają. Ona chce „współkochać”, a nie, tak jak Kreon, tworzyć wspólnotę państwa na „współnienawiści” do wroga. Wyrazem solidarności we „współkochaniu” jest współczucie i poparcie udzielone Antygonie przez lud tebański, szanujący te same boskie prawa.
Triumf nad Antygoną doprowadził Kreona do katastrofy. Został pokonany w sferze, której nie dopuszczał do siebie. Gardził uczuciami, słabością, jaką powodują, a pokonał go lęk o życie syna. Jest on bohaterem głęboko tragicznym, gdyż sam ściągnął na siebie katastrofę, upierając się przy ustanowionym przez siebie prawie, występując przeciw uczuciom, prawom jednostki i nakazom bogów. Zaślepiły go pycha i władza.
Czy można więc mówić o konflikcie sprzecznych racji? Antygona i Kreon wymieniają w utworze swe racje i bronią ich, ale tak naprawdę, w antycznym systemie wartości, rację ma Antygona. W zakończeniu dramatu Kreon sam to przyznaje. Konflikt między nimi rozgrywa się przede wszystkim na płaszczyźnie moralno-religijnej. Racje Antygony, która chce przecież „tylko” pochować brata zgodnie z religijnymi nakazami, są proste i niepodważalne. Od początku dziewczyna nie ma co do nich wątpliwości i zdecydowana jest ponieść pełną odpowiedzialność za swe czyny. Jakie argumenty może przeciwstawić Kreon tej determinacji? Posługuje się moralizowaniem i groźbami. Upadek Kreona oznacza też klęskę zasad, które reprezentował. Poprzez cierpienie doszedł do prawdy, iż człowiekowi nie wolno stawiać się ponad wolą bogów.