Prawdę jednostki z jej prawem do uczuć i obrony najbliższych reprezentuje Antygona, która kocha obu braci tak samo i poczuwa się do obowiązku pogrzebania ich obu. Jej jednostkowy bunt przeciwko państwu i prawu jest jednak w pewnym sensie winą i może być usprawiedliwiony tylko obroną wyższych wartości (a są nimi, według Sofoklesa, właśnie prawa odwieczne, boskie). Broniąc ich Antygona staje się bohaterką.
Kreon reprezentuje prawdę państwa. Wyżej stawia prawo państwowe niż uczucia rodzinne, przecież Polinik to jego siostrzeniec, a Antygona to siostrzenica i narzeczona syna. Kreon nie chce zostać posądzony o prywatę, o szczególne, łagodne traktowanie swoich krewnych. Ustanowione przez niego prawo z równą surowością obejmuje zarówno jego bliskich, jak i wszystkich innych obywateli państwa. Na tej zasadzie, całkowitego wyrzeczenia się prywaty, Kreon chce budować swój autorytet władcy. Problem pojawia się w momencie, gdy państwo – tj. lud – przestaje popierać decyzję Kreona i domaga się uwolnienia Antygony i pogrzebania Polinika. Wówczas Kreon, nie respektując woli Tebańczyków, staje się despotą, przeciwstawia się woli ludu, w którego imieniu i dla którego dobra dotąd, jak sam twierdził, działał. Do opozycji prawo boskie (dobro jednostki) – prawo państwowe (dobro ogółu) dodaje opozycję wola tyrana – wola ludu. Wreszcie konflikt postaw oparty jest na jeszcze jednej antytezie: rozumu i serca. Kreon kieruje się rozumem, jest racjonalistą, cały czas kalkuluje, ocenia. Zasada, którą się kieruje, sama w sobie jest słuszna – obrońcy ojczyzny należy się nagroda, zdrajcy – kara. Jest głęboko przekonany, iż tak samo muszą myśleć nie tylko sami Tebańczycy, ale także bogowie. Nie ma wyjątków, Uczą się zasady, logiczne prawa kierujące państwem. Nie rozumie uczuć Antygony do brata ani syna do Antygony. Sfera uczuć jest dla niego zupełnie obcym, niepojętym światem. Dla niego wspólnota utożsamiona jest z państwem – oznacza tylko podporządkowanie się prawu i wspólnym (zgodnym) ukaraniu zdrajcy.