Moja wielka przygoda
Adaś bardzo się ucieszył, że potrafi latać. Gdy uniósł się w powietrze, był szczęśliwy. Po pewnym czasie jednak stwierdził, iż nie umie sterować lotem i poczuł lęk. Z góry obserwował ziemię i chodzących po niej ludzi, których dziwił widok chłopca w powietrzu. Po nadejściu nocy Adaś usnął, po czym obudził się na dziwnej, obcej planecie.
Miejsce to okazało się psim rajem, a znajdowało się w połowie drogi do ludzkiego raju. Przebywały tam zwierzęta w nagrodę za to, że były wiernymi sługami swoich panów na ziemi. Ulubiony pies Adama – Reks, który niedawno wpadł pod tramwaj , był jego przewodnikiem po niezwykłej krainie. Chłopiec rozumiał psi język, ponieważ znał go każdy, kto trafił do psiego raju. Chodził on na czworakach i jego czworonożny przyjaciel i czuł się doskonale.
Chłopiec zwiedził niezwykłą planetę z pomnikiem doktora Dolittle’a w centrum i wieloma ciekawymi miejscami. Najadł się do syta biszkoptów maczanych w miodzie, którymi można było częstować się bez ograniczeń.
Minęło 12 dni i Adasiowi znudził się pobyt w psim raju. Przestały mu smakować serdelki i słodycze, których tam było pod dostatkiem. Zatęsknił za profesorem i jego niezwykłą Akademią oraz zwyczajnym jedzeniem. Obawiał się, że nie będzie umiał wrócić. Wtedy pan Kleks wysłał do niego Mateusza z listem, w którym dał Adasiowi instrukcje, jak kierować lotem poprzez odpowiednie oddychanie. Chłopiec, uradowany możliwością powrotu, pożegnał psi raj i wrócił na ziemię. Fabryka dziur i dziurek
Fabryka dziur i dziurek znajdowała się na drugim końcu miasta. Pewnego dnia chłopcy wraz z panem Kleksem wsiedli do tramwaju, który miał ich tam zawieźć, okazało się, że pojazd jest za mały, profesor użył powiększającej pompki i wydłużył go. Po dojechaniu do ostatniego przystanku zaczęli przemieszczać się ruchomymi chodnikami.
Na miejscu odwiedzających przywitał inżynier Bogumił Kopeć. Był to wysoki, jegomość o koziej bródce oraz długich rękach i nogach, które zaplatał jak warkoczyki.
Fabrykę stanowiło 12 budynków o przezroczystych murach i dachach ze szkła. W każdej hali wyrabiano inne dziurki. W jednej dziurki mniejsze, np. od kluczy, w uszach, czy w nosie. W innej dziury na łokciach, w kolejnej dziury w moście, a w największej dziury w niebie. Wyprodukowany towar podlegał kontroli. Jeśli jakaś dziurka była źle wykonana musiała być poprawiona. W ostatniej hali dziurki pakowano.
Chłopcom bardzo podobała się niezwykła fabryka. Na pożegnanie odprowadzeni przez inżyniera i obdarowani dwoma szklankami dziurek do obwarzanków. Do Akademii wrócili bardzo późno. Na miejscu okazało się, że zostali zaatakowani przez muchy. Aby je zwalczyć, pan Kleks powiększył pająka krzyżaka i powiesił go na suficie. Jednak to też nie pomogło. Wtedy profesor rozmieszał wodę z mydłem oraz klejem i zaczął puszczać z niej bańki. Ta metoda poskutkowała, gdyż muchy się do nich przyklejały. Tak złapano stosy owadów, które wywieziono z Akademii w trzech ciężarówkach.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem pan Kleks rozmawiał z golarzem Filipem. Po tej dyskusji, nieco zakłopotany, kazał dostawić w sypialni dwa łóżka dla nowych uczniów, którzy mieli niebawem się pojawić.
Akademia Pana Kleksa streszczenie
FAJNE STRESZCENIE 🙂
spoko