Swen opowiedział Mironowi, jak znalazł się z narzeczoną na Rybakach. W chwili rozpoczęcia powstania przelatywali z podniesionymi rękami pomiędzy czołgami w pobliżu Chmielnej, gdzie Celinka mieszkała. Na tej ulicy zaczęli gromadzić się warszawiacy uciekający z mniej bezpiecznych części miasta. Swen i Celinka martwili się, że przebywając w grupie, wkrótce nie będą mieli co jeść. Postanowili więc przedostać się na Rybaki do matki Swena, która zgromadziła pewne zapasy żywności.
Miron opisuje córeczkę pani Ad- Basię, której codziennie trzeba było śpiewać piosenkę. Wzbudza to w nim niezrozumiały smutek. Miron wspomina, że matka dziewczynki Róża, zawsze powtarzała jej, by nie płakała, bo i tak umrze. Dodaje jednak, że rodzina państwa Ad przeżyła wojnę, a jego samego odwiedziła po latach Basia. Mieszkała wtedy na stałe we Florencji i była żoną Włocha polonisty. Zainteresowała się jego wierszami i przypomniała mu, że poznał ją jako małą dziewczynkę.
Miron wraca do opowieści o powstaniu. Z Rybaków, wraz z Jadźką, Heńką, Swenem i Celinką, przedostał się ulicą Mostową na róg Freta – do sklepu, gdzie kupili chleb i kaszę. Były to dla niego ostatnie zakupy w czasie wojny, bo potem nie widział już więcej sklepów. Na ulicach panował ruch – uciekali tu ludzie z różnych dzielnic. Stare Miasto wydawało się bezpiecznym miejscem ze swoimi kamienicami o grubych murach i z dobrze zbudowanym: stabilnymi barykadami. Dla warszawiaków miało również znaczenie symboliczne – ze wszystkich swoimi tradycjami stanowiło serce miasta. Nikt nie wyobrażał sobie, że wróg mógłby je zdobyć. Podczas spaceru Miron spotykał kilkakrotnie Irenę P. okazało się, że wstąpiła do AK (Armii Krajowej)
Po powrocie do piwnicy, Heńka i Jadźka wróżyły Swenowi i Mironowi z kart. Potem nastąpił czas modlitwy, jak Miron określa czytanie gazetek powstańczych, wydawanych przez AK (Armię Krajową), AL (Armię Ludową) lub KB (Korpus Bezpieczeństwa). Ich lektura przypominała nieco liturgię. Dwie kobiety oświetlały tekst świecami zabranymi z ołtarza i stawały obok czytającego gazetkę Swena. Ludzie w ciszy i skupieniu przysłuchiwali się nowym wiadomościom. Dopiero po ich zakończeniu wyrażali swój żal albo radość, jeśli wieści były pomyślne. Wszyscy zgromadzeni w podziemiach ogromnie przeżywali to, co działo się na powierzchni. Zdarzały się jednak wyjątki, np. młoda para – tramwajarz i jego kochanka, którzy beztrosko oddawali się w tym czasie miłosnym uciechom.