Ciocia Józia Kowalskiego stale mu przypomina o swoich rodzinnych koligacjach. Są to genealogie co najmniej podejrzane. Wspominaliśmy już powiązaniach brzmieniowych nie istniejącego czasownika iiurlać” z wyrazem „turlać”, który odnosi się do „toczenia tarzania się” (a znamy frazeologizm o „tarzaniu się w rozpuście”). „Hurleccy” mają jeszcze dodatkowe — obniżające rangę i pozycję heradyczną rodziny — minusy: pierwsza część nazwiska przypomina nie tyle bohaterskiego 3en Hura, co niemiecki wyraz „Hure” (ladacznica); druga cześć ma w sobie hasło „lec”, które tym bardziej kompromituje domniemaną arystokratkę. Inna kwestia związana est z natrętnym powtarzaniem frazy „Hurlecka z domu Lin”: słowa te tworzą dodatkowy dwuznacznik, gdyż można e przeczytać jako niby-aluzję do domu rodzinnego ciotki Linowie) albo jako okolicznik miejsca (Hurlecka z Domu Lin, tak jak w Ulissesie Joyce’a pojawia się Dom Kl(a)uczy). Staje się więc określenie rodowe „Hurlecka z domu Lin” .Kalamburem. Takich gier słów jest tu więcej.Przede wszystkim chodzi nam o rymujące się pary nazwisk. Są to: Poklewski — Roklewski, Pistak — Wistak, Filidor — Filibert. Pierwsza para wyposażona została dodatkowo w pokrewne imiona: Teofil i Teodor (etymologicznie rymują się one z Filidorem i Filibertem, a w zasadzie Filidor „składa się” w całości z cząstek „TeoFILa” i „TeoDORa”). Nazwisko Poklewskiego jest przewrotnym hołdem złożonym sędziemu Koziełłowi-Poklewskiemu, u którego Gombrowicz odbył praktykę adwokacką. Para Pistak — Wistak jest przedłużeniem zabawy ze Świstakiem, z erotyczną klasą Kowalskiego (Pistak a Pyzd- ral—Myzdral) i brydżowymi zainteresowaniami wuja Konstantego (Wistak a „wist” brydżowy). Trzecia para rymujących się (nagłosowo!) nazwisk to Filidor i Filibert. Pierwsze pochodzi od nazwiska F.A. Philidora, autora podręcznika do gry w szachy (Analyse du Jeu des Echecs, por. K 154). Filibertów (Philibertów) jest w dziejach Francji sporo (m.in. było to imię rodowe książąt sabaudzkich).
Szkoła dyrektora Piórkowskiego posiada bardzo ciekawe ciało pedagogiczne. Jego najlepszym przedstawicielem jest polonista przezywany Bladaczką. Jest to aluzja do bladej cery nauczyciela, czyli do choroby niedokrwienia, którą istotnie dawniej nazywano bladaczką. Wyraz ten — na nieszczęście — można podzielić na dwie części, co w rezultacie daje całe zdanie „Blada czka”. Podobnie z przezwiskiem Pylaszczkiewicza, czyli z Syfonem („Syf on”). Gombrowiczowi stale za mało takich gierek. Filidor pochodzi z Annamu, by dać kalambur „Anna mu…”, gdy Flora Gente jest z Mesyny, co sugeruje kalambur „me syny”.
Czy to są li tylko czcze przypuszczenia? Czy nie przesadzamy w śledzeniu i tropieniu igraszek onomastycznych? Uważny Czytelnik Ferdydurke dziwi się, gdy raz matka Józia ma na imię Cesia (194), a kiedy indziej — Hela (197). Poklewski raz jest doktorem nauk prawniczych (89), a kiedy indziej — medycznych (92). Jaki stąd wniosek? Otóż Gombrowicz prezentuje obok siebie dwie grupy jednostek onomastycznych: 1. na pierwszą składają się te wyrażenia, które mają przejrzystą budowę i takiż sens (np. Młodziakowie, Mydlakowski, doc. S. Łopatkin z Moskwy, Pac), 2. a w cieniu tej pierwszej grupy schował i ucharak teryzował na naturalne językowe twory wytwory własnej wyobraźni oniryczno-erotycznej (Pyzdral—Myzdral, Pimko, Pifczyccy, Hurleccy, Pipowscy itd.).
Te obroty pióra Gombrowicza, alias W.G., alias dra Antoniego Świstaka, alias Józia Kowalskiego, powodują bluźniercze zestawienie nazwiska wieszcza Słowackiego profesorem medycyny Kalitowiczem. Profesor ma znawcę nazwisko, biorące swój rodowód z pary słów „kaleta — kalita” (sakiewka). Nazwisko wieszcza przez ucznia jest -: zdrobnione na części składowe, a stąd już prosta droga do łańcucha: „Sło-wac-ki, wac-ki, wac-ki, Wa-cek” (42). L_:nde pisze o wacku: „worek, kaleta” oraz „woreczek • ‚rżany na pieniądze” (hasło „Wacek”). Ale nie koniec na ran. Wiemy z Boyowego przekładu Gargantui i Panta- o tym, iż „sączek u pludrów” takoż nazywał się wacek, więc i u wieszcza zawiesza się złowieszcza aluzja tr tyczna. Sens nazwisk Ferdydurke zapada w głęboki sen, rozbudzić się na hasło „seks”.